Wymiana żarówki Jeep Grand Cherokee WK2 - instrukcja prawdziwa
Żarówkę wymienić można na 3 sposoby:
1. Najłatwiejszy i polecany przez doświadczonych użytkowników.
2. Zaproponowany przez projektantów Jeepa.
3. Opracowany i opisany przez hakerów samochodowych. Trudny, wręcz niemożliwy do wykonania, ale podobno kumuś się udało.
Zacznijmy od pierwszego. Na nim należało by też skończyć. Nie ma sensu przechodzić przez pozostałe. Pierwszy sposób polega na kupnie nowego Jeepa.
Takiego ze wszystkimi działającymi żarówkami. Prosto, szybko i bez brudzenia się. Niestety to była moja pierwsza wymiana. Brakowało mi jeszcze doświadczenia, aby obrać tę jedyną, słuszną drogę.
Spróbowałem sposobu numer dwa, ale szybko zrozumiałem, że on nie dla mnie.
Grand Cherokee to samochód rodzinny. Żeby wymienić żarówkę trzeba mieć rodzinę, a dokładnie dzieci. Takie małe, z małymi rączkami. Ewentualnie powinien sprawdzić się również tresowany wąż.
Inżynier debil (albo z dziwnym poczuciem humoru) zaprojektował specjalną klapkę, przez którą podobno odpowiednio szczupła i złamana w dwóch miejscach rączka jest w stanie żarówkę wymienić.
Ja potrafiłem jedynie końcówką palca pomacać osłonę reflektora. Po dwódziestu minutach nerwów i macania osłona odpadła ginąc gdzieś w czeluściach samochodu. Chyba zresztą nie była
specjalnie potrzebna. Mimo braku osłony, żarówki nadal nie widziałem, nie mówiąc już o jej sięgnięciu czy wymianie.
Nie miałem też pod ręką żadnego dziecka, które mógłbym poświęcić. O węże tutaj jeszcze ciężej.
No to został sposób trzeci. Tu już potrzeba walizki narzędzi, nerwów i trochę siły. Narzędzia potrzebne są żeby zdemontować dolot, pokrywę filtra powietrza i wyjąć filtr.
Teraz trochę siły żeby wyszarpać puszkę od filtra i nerwów, bo tylko na wkurwieniu nie przejmuję się urywanymi zaczepami.
Po wyjęciu wszystkiego pod maską zostaje taka dziura, że mógłbym tam wleźć. Żarówki dalej nie widzę, ale jestem w stanie już do niej sięgnąć i po kolejnych dwudziestu minutach
męczarni poomacku jakoś wymienić.
Kolejny sukces. Teraz już tylko skręcamy to, co jeszcze daje się skręcić. Nadmiarowe i połamane elementy lądują w najbliższym koszu i znowu można cieszyć się jazdą z pełnym oświetleniem:-)
Szczerze gratuluję inżynierom Jeepa i z niecierpliwością czekam na odkrywanie kolejnych patentów w miarę eksploatacji samochodu.
Komentarze
Prześlij komentarz