Przylot


Tym razem miało nie być bloga. Miałem być starszy, mądrzejszy i nie pakować się w głupie sytuacje.
Niestety jestem tylko starszy L
Zaczęło się dobrze. Do Warszawy doleciałem bez przygód. Tam już zacząłem kusić los.
Korzystając z fontanny wodnej „Warszawska kranówka” przypomniałem sobie awarii oczyszczalni i ściekach wylewanych do Wisły. Nie odczułem jednak żadnych konsekwencji. Mój żołądek zniesie wiele :-)

Ceny na stołecznym lotnisku światowe. Łosoś z ziemniakami był tak drogi, że zjadłem ze skórą, a cytrynę schowałem do kieszeni „na później”.
Każdy tu zagaduje do mnie po angielsku. Nie wiem czy to przez tą „światowość” czy moją rumuńską urodę. Też po angielsku odpowiadam. Przynajmniej jest okazja poćwiczyć przed wylotem ;-)

Wsiadłem do samolotu do Chicago, zająłem właściwe miejsce i przez chwilę nawet pomyślałem, że mam szczęście. Siedziałem od strony przejścia, miałem sporo miejsca na nogi, a siedzenie obok było wolne, co oznaczało większą przestrzeń dla mnie. 
Sielanka trwała krótko. Nie zdążyłem się rozgościć, a tu na horyzoncie widzę jak załoga przepycha jakąś monstrualnie grubą babę (puszystą jak kto woli). Dosłownie przepycha, bo ledwo mieściła się w korytarzu i bez pomocy pewnie utknęła by w przejściu.
Od razu pomyślałem o wolnym miejscu obok mnie. W ciągu kilku sekund wymyśliłem historyjkę o koledze, który siedzi obok, ale na chwilę wyszedł do toalety. Historia była bez sensu bo toalety i tak nie działają póki samolot nie wystartuje, a załoga pewnie wie, że to miejsce jest wolne, ale działałem pod presją czasu i stresu.
Chciałem im to wykrzyczeć zanim się do mnie docisną, ale nie zdążyłem. Zaczęli umieszczać ją na fotelu przede mną. Zanim dotarło do mnie jakie będą konsekwencje, już byłem przyciśnięty oparciem. 


Nie mogłem się poruszać. O oglądaniu filmu nie było mowy bo monitor montowany w siedzeniu znajdował się gdzieś na wysokości brody.

Wykorzystując doświadczenia z zajęć jogi przedostałem się na siedzenie obok. Straciłem tym samym uprzywilejowane miejsce przy korytarzu, ale za to mogłem oddychać i korzystać  z multimediów.

Znowu pokonały mnie gry logiczne. Dodatkowo sfrustrowała informacja, że przeznaczone są dla dzieci od szóstego roku życia. Jakie te dzieci teraz mądre. Zostało oglądanie filmu.

Pobiłem chyba rekord czasu bez toalety. Moja puszysta ciemiężycielka zasnęła i nie było szans się wydostać przez całe prawie 10 godzin lotu. 
Cierpienia odbijałem sobie przy okazji posiłków. Moje stare miejsce pozostało wolne i tu przydała się historia o koledze w toalecie. Dzięki temu miałem podwójne porcje :-)

Na lotnisku czekała mnie kolejna niespodzianka. Nie zgubiono mojego bagażu. Niesamowite, biorąc pod uwagę, że miałem aż dwie walizki, co daje podwójną szansę na zgubienie choć jednej.
Zaraz też przejęła mnie koleżanka, która sama odnalazła mnie na lotnisku i zawiozła do hotelu. Siedząc w aucie na miejscu pasażera nie mogłem już niczego tego dnia spierdolić.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wymiana żarówki Jeep Grand Cherokee WK2 - instrukcja prawdziwa

Delegacja z Polski