Pierwsza pomoc
Mniej więcej co drugi wyjazd do chicagowskiego data center kończy się przygodą. Dlatego tak bardzo lubię tam jeździć :-)
Tym razem nic nie zniszczyłem. Nie było policji, straży pożarnej, nikt nie został pobity ani ranny. Wręcz przeciwnie. Podejrzewam, że uratowałem komuś życie.
Wizyta zapowiadała się bardzo spokojnie. Myślałem nawet, że to będzie jedna z tych nudnych wizyt, kiedy nic ciekawego się nie dzieje. Bez przeszkód przeszedłem obie weryfikacje. Pierwszą w lobby na parterze, drugą już na siódmym piętrze budynku.
Idąc przez halę z serwerami, gdzieś między klatkami zauważyłem nogi. Nogi nie ruszały się. Leżały bezwładnie na podłodze. Choć nie były to zgrabne, damskie nogi, które zawsze przykuwają moją uwagę, ich nienaturalna pozycja zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłem to sprawdzić. Podszedłem bliżej. Tak jak się spodziewałem nogi łączyły się z resztą jakiegoś nieprzytomnego mężczyzny. Leżał bez ruchu twarzą do ziemi. Odrazu przystąpiłem do czynności ratowniczych. Okazało się, że jestem w tym lepszy niż myślałem. Gdy tylko przyłożyłem palce do szyi poszkodowanego, ten ożył. Spojrzał na mnie zdziwiony (albo zszokowany, nic dziwnego w końcu otarł się o śmierć). Zaczął tłumaczyć, że niby coś naprawia. Rzeczywiście pod nim była jakaś dziura z kablami, ale ja nie dałem się zwieść. Doskonale wiedziałem, że właśne uratowałem życie. Oddaliłem się nie czekając aż ten oprzytomnieje na tyle, żeby również zdać sobie z tego sprawę i zacznie dziękować.
Tak postępują bohaterowie.
Tym razem nic nie zniszczyłem. Nie było policji, straży pożarnej, nikt nie został pobity ani ranny. Wręcz przeciwnie. Podejrzewam, że uratowałem komuś życie.
Wizyta zapowiadała się bardzo spokojnie. Myślałem nawet, że to będzie jedna z tych nudnych wizyt, kiedy nic ciekawego się nie dzieje. Bez przeszkód przeszedłem obie weryfikacje. Pierwszą w lobby na parterze, drugą już na siódmym piętrze budynku.
Idąc przez halę z serwerami, gdzieś między klatkami zauważyłem nogi. Nogi nie ruszały się. Leżały bezwładnie na podłodze. Choć nie były to zgrabne, damskie nogi, które zawsze przykuwają moją uwagę, ich nienaturalna pozycja zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłem to sprawdzić. Podszedłem bliżej. Tak jak się spodziewałem nogi łączyły się z resztą jakiegoś nieprzytomnego mężczyzny. Leżał bez ruchu twarzą do ziemi. Odrazu przystąpiłem do czynności ratowniczych. Okazało się, że jestem w tym lepszy niż myślałem. Gdy tylko przyłożyłem palce do szyi poszkodowanego, ten ożył. Spojrzał na mnie zdziwiony (albo zszokowany, nic dziwnego w końcu otarł się o śmierć). Zaczął tłumaczyć, że niby coś naprawia. Rzeczywiście pod nim była jakaś dziura z kablami, ale ja nie dałem się zwieść. Doskonale wiedziałem, że właśne uratowałem życie. Oddaliłem się nie czekając aż ten oprzytomnieje na tyle, żeby również zdać sobie z tego sprawę i zacznie dziękować.
Tak postępują bohaterowie.
Komentarze
Prześlij komentarz